2012.06.23_Karola

Pierwszy raz od Bożego Narodzenia była u nas Karolinka. To była już ostatnia chwila, bo za tydzień Wojtek leci do Szwajcarii na 3-miesięczne praktyki do Google'a. Bez trudu udało mi się namówić ją do jazdy samochodem od Statoil'a (12 km.)
Było troszkę hardcorowo, bo Karolina od roku nie siedziała za kierownicą. Ale w drodze powrotnej nie było już problemów. Podziwialiśmy ją za odwagę - na pewno będzie z niej dobry kierowca.
Ze zdziwieniem widzę, że na zdjęciach nie ma ani śladu naszej ciężkiej pracy. To najlepszy dowód ile było roboty.
Wojtuś skosił trawę wzdłuż ulicy i w moim dwuletnim lesie. Ja sadziłam i podlewałam kwiatki, wymieniając jednocześnie śmiertelny "czarnoziem". Kopałam i siałam trawę. Próbowałam uwolnić z zielska mój tegoroczny las, w którym wyrosła łopucha powyżej pasa. Z trudem odnalazłam wcale nie małe sadzonki. Jurek skończył skuwanie podstawy pod komin (którego nie wybudowaliśmy) pod wiatą i ciął żywopłot - dotąd była to moja działka, ale już mnie przerósł.
Babcia wyrywała zielsko i biegała z konewką. Karolinka dzielnie dokosiła fragment trawy, do której wczoraj nie starczało mi sznura od kosiarki i uczyła się do egzaminu. Dzisiaj gotowała też z Wojtusiem obiad. Czas niestety szybko zleciał i trzeba było wracać do domu. Ale pozostaną miłe wspomnienia. Wreszcie działka jako tako wygląda.
Strona główna / 2012 / 2012.06.23_Karola
Nie byli zachwyceni, ale wysłałam ich po truskawki.
Niestety musieli sobie sami nazbierać.
Babcia na działce włącza 6-y bieg.
To coś intensywnie żółtego, to omlet z jajek od sąsiadów.
Młode kartofelki z Biedronki niestety nie smakowały jak młode.
Oboje nie lubią zdjęć.
Ale mnie to nie przeszkadza.
Karolinka gdzieś odpłynęła myślami.
Jurek odrabia codzienne lekcje z angielskiego.
Jurek już nie może szpanować swoim komputerem.
Pracuje na przestarzałym sprzęcie.
Wojtuś tuż przed wyjazdem odebrał swojego nowego, podobno, "ultrabooka".
Płaski i waży tylko 1,5 kg, tylko cena niezbyt przystępna.
Zdjęcie zbiorowe.
A to dziewczyny jego życia.
Też bym tak chciała.
Karolinka nieopatrznie spytała, czy może mi w czymś pomóc.
Ja właśnie wytrząsałam zielsko.
Więc znalazłam zgodne z jej profesją zajęcie.
Jak widać podołała zadaniu.
Wojtuś jakby niewyspany.
Karolinka przywołuje go do porządku.
Chwilę wytrzymał.
teraz do akcji wkroczyła "widzialna" ręka Ojca.
Tu były truskaweczki.
Wymusiłam uśmiech, tylko światło coś kiepskie.
My nie boimy się zdjęć.
Broda Jurka jest zawsze fotogeniczna.
To zdjęcie z soboty. Panowie po robocie całkiem zadowoleni.