<- powrót
Studzieniec i licencjat-2008
2008.09.28
Wracając z Gdańska wstąpiliśmy do Wuja. Chciałam zobaczyć, co się u niego dzieje, bo kilka dni temu (w trakcie wizyty Bliźniaków i Babci) zdechł mu ze starości koń - Migdał. To niesamowite, bo koń chorował już od wiosny, a chłopaki u Wuja byli rok temu na żniwach.

IMG_1248.JPG
W dali obejście wuja od strony szosy rypińskiej. Nie miałam pojęcia, ze jego ziemia dochodzi aż tutaj.
IMG_1249.JPG
Dojeżdżamy na miejsce.
Dom.JPG
IMG_1251.JPG
Z ganku trzeba zerwać winogrona. Wyjątkowo obrodziły.
IMG_1252.JPG
Przy okazji przycięliśmy wszystkie gałęzie, które leżały na ganku i zrzuciliśmy uschnięte liście.
IMG_1255.JPG
IMG_1254.JPG
Wuj zbiera orzechy.
IMG_1250.JPG
To będzie worek na jabłka.
IMG_1256.JPG
Droga do Studzieńca.
IMG_1257.JPG
Wuj chciał zawieźć winogrona dzierżawcy jego ziemi, który mu zaorał, bo kilka dni temu zdechł mu ze starości koń.
IMG_1258.JPG
Dom dzierżawcy.
IMG_1259.JPG
Wracając zahaczyliśmy oczywiście o działkę. Ten kawałek ziemi skopaliśmy z Jurkiem przed urlopem. Teraz wschodzi posiana trawka.
IMG_1262.JPG
Moje królestwo.
IMG_1263.JPG
IMG_1266.JPG
Mateusz wpadł do nas po treningu. Właśnie dzisiaj 29 września obronił licencjat na 5 z wyróżnieniem.
IMG_1267.JPG
Babcia uhonorowała go wieńcem laurowym.
IMG_1264.JPG
A ja okolicznościową laurką.
IMG_1265.JPG
Wszyscy od razu skumali do czego piję. Dla tych, co nie mogą wiedzieć wyjaśniam, że jak chłopcy byli mali rysowali na wydrukach komputerowych, a Jurek zapisywał co miało być na rysunku. Kiedyś Mateusz, na pytanie Jurka, co to jest? powiedział: to miła być lokomotywa z węglarką i wagonami, a wyszły takie kreski beznadziejne. Pamiętamy o tym do dzisiaj.
<- powrót