2011-03-04 Tarczyca
Do szpitala poszłam 01.03 (wtorek), a już 04.03 (piątek godz. 12) byłam w domku - cała (no może lekko nadkrojona) i szczęśliwa. Gdyby nie to, że do szpitala poszłam przeziębiona mogłabym powiedzieć, że czuję się wspaniale.
Warto próbować. Wystarczyło spytać lekarza, który na obchodzie zakwalifikował mnie do wyjścia na sobotę, "a czy nie można dzisiaj" żeby usłyszeć, że "można". Na szczęście Tomcio mógł po mnie przyjechać i zanim na dobre do mnie dotarło, że dzisiaj wychodzę - byłam już w domu. I to z wypisem w ręku.Wygląda jak bym miała dwa cięcia, a to zwisający zrost<br>nad którym muszę jeszcze pracować.