Tym razem bez wsparcia rodziny, ale mieliśmy dobrą pogodę do pracy. Zabraliśmy się za realizację mojego pomysłu z ubiegłego roku, czyli przeniesienia rosnących w trawie iglaków na "klomb". Materiał na szczęście był zgromadzony. Trzeba było tylko uzgodnić koncepcję i do roboty. Jurek okazał się wyjątkowo spolegliwy i zaakceptował moje propozycje. Chyba z braku własnej, bo zwykle muszę walczyć jak lwica i często dochodzi do kłótni. Oboje jesteśmy bardzo przywiązani do swoich pomysłów. Przy kamieniach niewiele mogłam pomóc więc zabrałam się za pozyskiwanie ziemi z kopców kretów.