2011-10-16_Kluczyk
Korzystając z wolnej chwili, zabrałam się za wymianę garderoby letniej na zimową. Wszystko przebiegało sprawnie do momentu kiedy nie postanowiłam uporządkować toreb i plecaków w pawlaczu. Zamiast przestawić stołek zaczęłam się wyciągać ponad wszelką miarę. No i wiadomo co było dalej. Pewnie nic by się nie stało gdyby nie nieszczęsny kluczyk w zamku szafy. To on był sprawcą moich obrażeń. W tym roku to już trzecie z kolei moje samookaleczenie. Po uchu i stopie przyszła kolej na udo i rękę. Chyba już wyczerpałam limit. Po południu zabrałam Jurka na spacer.Ręka - dzisiaj.