Wjazd na posesję. | Po lewej karczma, po prawej dom właścicieli. |
| |
| Piec chlebowy. |
| |
Tu jedliśmy obiady. | |
Dziewczynki codziennie zjadały kotlet z piersi domowej kury | i rosół lub pomidorową z domowymi kluskami. |
Dominika wyławia marchewkę. | |
Dla chętnych łóżko z moskitierą pod gołym niebem. | Kwitnące czereśnie. |
Z tych schodów skorzystaliśmy tylko raz, bo miały półmetrowej wysokości stopnie. | Obejście od strony Wisły.. Gabrysia z muszlą. |
| |
Widok z naszego okna. | |
Gramy w labirynt. | Jak widać mamy problem, bo plansza ułożyła się wyjątkowo wrednie. |
| Jurek nas ograł. |
| |
| Z prawej, w oddali nasz bungalow. Bardzo dziwna budowla cztertnastokątna. |
Przez drzwi wejściowe można podziwiać Wisłę. | Wdrażamy dzieci do prac domowych. |
Tak wyglądało nasze królestwo. | Dziewczynki lubiły ganiać wokół łóżka. |
| |
To moje urodzinowe kwiatki. | |
Dominika bardzo starannie zamalowuje obrazki. | Gabrysia potrafi się z nią pięknie bawić. |
Ale mam ładną wnusię! | |
Pewnie trudno się domyśleć, ale to nasz aneks kuchenny za szafą. Były wprawdzie 2 palniki elektryczne, ale bez garnka, czy patelni. | |
Gabrysia gotowa do jazdy do Włocławka. | |
Jurkowi udało się zrobić dwa zdjęcia w tym samym miejscu w różnych dniach. | Różnią się niebem. |
| |