Pogoda była znośna, tzn. ciepło ale dżdżysto.
|
|
Wojtuś w akcji.
|
|
|
|
Posadziłam 5 brzózek, które wykopałam w Warszawie dzięki bystrości Mamy.
|
Wprawdzie te, które wypatrzyła w murku nie dały się wyrwać, ale znalazłam inne przy parkanie pod byłym kinem Skarpa.
|
|
|
Większość kwiatów załatwiły przymrozki.
|
Ale petunia przeżyła.
|
|
|
Jurek dalej walczy z fundamentem.
|
A ja zasypałam dół.
|
Wykopałam też georginie.
|
|
|
|
|
|
A w niedzielę Wojtek przywiózł kilka taczek piasku, a potem musiałam się nasłuchać .....
|
Później już woził tylko Jurek, a ja zajmowałam się załadunkiem, wyładunkiem i ubijaniem
|
Ponieważ nie miał kto utrwalić mojej ciężkiej pracy więc strzeliłam sobie fotę sama.
|
Udało nam się wspólnie opróżnić to coś.
|
To poręczne narzędzie służy do ubijania piachu.
|
To artystyczne zdjęcie, to jest mech na papie.
|
A to nasza nowa narzuta.
|
|
Wojtuś zrobił nam na obiad tortillę, sałatki już nie chciał.
|
|
|
Gdyby ktoś miał niedosyt, to jeszcze jedno ujęcie. Dawno się tak nie uśmiałam.
|