Po trzech tygodniach nieobecności na działce pojechaliśmy zalać instalację CO stosownym specyfikiem.
Ma wytrzymać mróz do 20 stopni. Jurkowi udało się zaprosić do współpracy Wojtusia. Panowie uwinęli się szybko, a ja wykopałam dalie i zabezpieczyłam roślinki na wypadek mrozu.
Tak wygląda nasz strych.
|
Ten baniaczek jest 20 litrowy, a mieliśmy ich 6.
|
Najodporniejsze na zimno okazały się nagietki.
|
|
Z przerażeniem zobaczyłam, że na wierzbie od Jędrków zaczynają pojawiać się bazie.
|
Jak dobrze pójdzie będą w sam raz na Boże Narodzenie.
|
Odporne okazały się też goździki.
|
I.... - muszę sprawdzić nazwę. Są bardzo wdzięczne. Kwitną od lata do zimy. Potrzebują tylko słońca.
|
Nasturcja niestety jest bardzo delikatna.
|
A ten pierwiosnek też chyba się obudził za wcześnie.
|
Hortensja ma pąki z liśćmi. Chyba trochę za duże jak na przetrwanie zimy. Obsypałam ją trochę kompostem i przysłoniłam sianem.
|
|
|
|
Tu równałam teren całą jesień
|
Teraz mogę podziwiać z dumą.
|
Częściowo nawet zdążyła mi wyrosnąć trawka.
|
|
Tomcio zlikwidował część starych desek na opał.
|
Dom sąsiadów - tak już chyba zostanie do wiosny.
|
|
Tego etapu już nie lubię.
|
Czas wracać do domu.
|
|
|
Tę uroczą fotkę wykonał mi Wojtuś na zamówienie.
|
Na tym odcinku drogi biegał dzisiaj piękny bażant.
|