<- powrót
Demanovska Dolina
2009.01.17
Tym razem spędziliśmy urlop w wyjątkowo luksusowych warunkach. Mieszkaliśmy w bardzo przyjemnym pensjonacie "Limba" w malowniczej Demanovskej Dolinie na Słowacji, a stołowaliśmy się w jednej z lokalnych kolib, czyli restauracji. Podróż minęła bardzo sympatycznie: piękna słoneczna pogoda i mały ruch. [Szczegółowo opisuję dojazd, bo droga powrotna była koszmarna. Jurek jechał przez 300 km. w totalnej mgle. Niestety nie ma dokumentacji, bo ukradziono nam koszyk m.in. z aparatem przy wypakowywaniu się w domu w Warszawie.] Panowie byli dodatkowo szczęśliwi, bo w recepcji był internet. Ja postanowiłam go wykorzystać do przesłania rodzince naprędce zrobionych fotek.

D1-006.JPG
I tak udało mi się zrobić zdjęcie wchodzących do pokoju Jurka i Wojcia.
D1-004.JPG
D2-006.JPG
Pensjonat składał się z trzech domów. Tu mieszkaliśmy - w środkowym.
D2-002.JPG
Nad nami okno naszego pokoju.
D2-007.JPG
Tu znajdowała się recepcja.
D2-008.JPG
Wejście do naszego lokum.
D2-004.JPG
D2-010.JPG
Na przeciwko naszego domu zatrzymywał się skibus.
D2-005.JPG
Jurek wypatruje autobusu - jeździły b. punktualnie.
D1-009.JPG
Takie dekoracje wisiały w całym domu.
D1-010.JPG
D1-012.JPG
W naszym pokoju internet można było tylko złapać w oknie z widokiem na recepcję. Tu najczęściej wolny czas spędzał Wojtuś.
Wino.jpg
18 stycznia Jurek miał urodziny. Na tę okoliczność mamy godny trunek - bordo przywiezione przez jubilata z Bordo tydzień wcześniej.
D2-011.JPG
Był tez wystawny obiad w kolibie, ale nie został utrwalony.
D3-007.JPG
Ten wyciąg niczym nie różni się od tego na Kronplatzu - chociaż tu niewiele widać.
D3-054.JPG
To już górna stacja.
D3-011.JPG
D3-014.JPG
Widok z Chopoka.
D3-013.JPG
Śniegu było dużo, ale w wielu miejscach ostro zmrożony.
D3-012.JPG
D3-008.JPG
Zdjęć jest niewiele, bo po dwóch dniach zepsuły się warunki. Najpierw wietrzysko unieruchomiło krzesełka.
D3-031.JPG
Trzeba było korzystać z wyrwirączki. Ale dzięki temu odważyliśmy się zjechać nową trasą. Szkoda, że nie mieliśmy aparatu, bo najzabawniej było ze snowboardzistami. Rzadko komu z nich udało się dosiąść talerza.
D3-030.JPG
D3-010.JPG
Tego dnia było tak ślisko, ze niektórzy musieli najpierw przemyśleć sprawę.
D3-024.JPG
Oczywiście nie dotyczyło to Jurka, który w tym roku wzbudzał mój wielki podziw.
D3-025.JPG
Twierdził wprawdzie, że każdorazowo walczy o życie, ale wcale tego nie było widać.
D3-016.JPG
Ja pierwszego dnia jeździłam z duszą na ramieniu. Szkoda, że skiepściły się warunki, bo trasy były bardzo malownicze.
D3-017.JPG
Czwartego dnia jeździliśmy już w deszczu.
D3-050.JPG
D3-053.JPG
D3-020.JPG
D3-019.JPG
D3-026.JPG
D3-021.JPG
D3-040.JPG
A po zjeżdżaniu, zasłużony wypoczynek.
D3-044.JPG
Wojtuś serwował nam pyyyyszną czekoladę.
D3-045.JPG
My3.jpg
D3-028.JPG
D3-037.JPG
D3-036.JPG
D3-035.JPG
D3-003.JPG
A stąd już tylko krok do skibusa.
D3-006.JPG
<- powrót