Wreszcie udało mi się wyegzekwować od moich wspaniałych Panów nałożenie na przewód wentylacyjny daszka. Algorytm już dawno napisał Jurek, trzeba go było tylko wykonać. No i o dziwo udało się. Nie wymawiając, trwało to dobry rok.
W ogóle ten weekend był bardzo pracowity. Mateusz z Jurkiem zdemontowali w budynku gospodarczym kabinę, brodzik i obudowę rury w łazience z powodu przecieku przy brodziku. Niestety nie wszystko udało się zrobić od razu. Ciąg dalszy nastąpi za tydzień. Zawieszono lampę w przedpokoju. Tomek obkosił żywopłot i drzewka. Ania wyszła na słonko i spacerowała z Gabrysią.
A ja posadziłam roślinki, które dostałam od sąsiadki z wyprzedzeniem już na imieniny.
|
|
Dziadku, zdejmij mi rajstopy. Zobaczysz, nie będziesz żałował.
|
|
|
Z zainteresowaniem patrzyłam, co zrobi, jak poczuje pod kolanami ostrą trawę. A ona próbowała tak postawić kolanko tak, żeby mniej kuło i wędrowała dalej. Matej z dumą powiedział - jest twarda.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Gabrysia pierwszy raz jadła kaszę gryczaną i niezmiksowane mięso.
|
Z nowymi siłami ruszyła na podbój rancza.
|
Patrzeliśmy z podziwem, jak te delikatne stopki maszerowały po rżysku, bez najmniejszego grymasu na twarzy.
|
|
|
|
|
|
No i czas się rozjechać.
|
|
|