Happening malarsko-muzyczny "Obrazy Dźwiękowe" Trochę się bałam (ale nie malowania, bo jakoś byłam dziwnie spokojna, że odkryję w sobie nowy talent, tylko po prostu nie lubię nowych miejsc i nieznanych mi ludzi)em). Jestem niestety dużym dzikusem. Ale było super.
Organizatorzy imprezy.
|
|
Jak widać początkowo nie byłam zbyt happy!
|
Ciocia też ma minę nie tęgą. Na odwagę strzeliłyśmy sobie serniczek.
|
Ciocia - malarka z dorobkiem - poszła wybrać kolory na paletę.
|
No i do do dzieła.
|
Z pędzlem w ręce poczułam się pewniej.
|
Po woli wpadam w samozachwyt. Ale jestem zdolna!!!!!!!!!!!!!!
|
Basia też wyraźnie zadowolona.
|
Jak widać nie ściągałam od Cioci. Prace są absolutnie samodzielne.
|
Obrazy mają oddawać stan naszego ducha.
|
|
Obraz Cioci nosi tytuł - eksplozja radości.
|
A mój jest bez tytułu, ale mówię o nim - cepelia. Tak mi się jakoś kojarzy z malowanym talerzem, albo pasiakiem łowickim.
|
|
|
|