Wieczór kolęd. Okazało się, że kolega obok mnie
chodził ze mną do podstawówki i Zamoya.
Właściciel hotelu grał na saksofonie i klarnecie.
Zasłużony wypoczynek.
Jurek radził sobie dzielnie sam.
Przed zjazdem czarną trasą.
Romuś jechał przodem, a Janeczek za mną z cennym komentarzem.