Ostatni wolny weekend studentów. Pierwszy raz w tym roku odwiedziła nas na działce Karolinka. Niestety niewiele mogliśmy się nią nacieszyć, bo musiała robić zaległe rysunki na architekturę.
Kwiatki od Gabrysi.
Kwiatek Gabrysia zlał się z tłem.
Tu słabo widać naszą działalność z Wojtusiem.
Ale posadziliśmy 2 bzy i przesadziliśmy kilka krzaków.
To maleństwo to wisienka.
Ten świerk przywędrował spod piaskownicy.
Przenieśliśmy z Wojtusiem świerk
żebym za kilka lat nie musiała likwidować tej grządki.
Tomek cały weekend pracował. Coś mu się nie chciało zbiegać.
Trochę pospieszyłyśmy się z odbiorem kompostownika.
Na drugim planie widoczny, wyżej wspomniany, walec.
Odkryłam nowe miejsce do robienia zdjęć.
Dzięki temu, że Karolinka była zajęta rysunkami i Gabrysią,
Wojtuś pomógł mi przy wymianie ziemi na rabatach.
Zwykle ogranicza się do jedzenia i spania i jeszcze jest niezadowolony.
Dwoje na huśtawce.
Okazuje się, że brakuje jeszcze kilku kamieni z tyłu i podłogi.
Dzieci grają w żółwiki. Wygrała Karolinka.
Efekty już widać.
Karolinka w akcji.
Gabrysia wiernie asystuje - wie, że nie wolno przeszkadzać.
Obżarciuchy raczą się ciastem Ani (fetowaliśmy jej magisterkę).
Zaraz będzie gotowe.
Zmienił moją technologię, poprzedzając mozolny proces
przesiewania ziemi przez siatkę, ugniataniem jej walcem do trawy.
Śmiało Ciociu, wyżej!!!!!!!!!!!!
Dyżur na zmywaku.
To chyba śniadanie.
Dzięki marcinkom działka wygląda malowniczo.
Czyżby Wojtuś wstydził się spojrzeć na Karolinkę?
Będzie gdzie posadzić tulipany.
Chyba ma dosyć roboty. Ciekawe komu chce przyłożyć????
Wymieniamy piaseczek na ziemię.
Zdziecinniały Budda. Kapelusik Gabrysi.
Każdy pretekst jest dobry żeby oderwać się od rysowania.
Myślałam, że ptaszki będą miały co jeść na zimę.
Oj naiwna, naiwna, naiwna!!!!!!!