Wszystko wyglądało pięknie, tylko układać,
ale okazało się, że trzeba podsypać podkład bo jest za nisko.
Układanie pierwszych kamieni.
Tu próbuję czytać moje litery - stolika nie widać.
Gabci trudno się jeździ na czterech kołach bo jest nierówno,
ale nie chce słyszeć o odpięciu kółek.
Ułożenie krawężników było bardzo czasochłonne.
Gabrysia skutecznie mi to uniemożliwia.
Jest taaaaaaka słodka.
Pierwszy raz kupiłam flance selerów (6) i porów (8)
- miało być po pięć, ale panu się zaplątało więcej.
Tu była już siana trawa późną jesienią ale wymarzła. Musiałam dosiewać teraz.
W niedzielę nabraliśmy wprawy i udało nam się w kilka godzin skończyć
pierwszy etap.
Tyle udało nam się ułożyć w sobotę.
Mam nadzieję, że będzie w miarę równo.
Ten piaseczek musiałam użyźnić. Na części przygotowanej
tydzień wcześniej (za malinami) trawka już wschodzi.
Woda będzie odprowadzana do zakopanej beczki,
ale to na razie śpiew przyszłości.
Na moją prośbę Jurek przebudował mi (powiększył) ogródek.
Potem musiałam go uporządkować. Wywalić starą ziemię,
przywieźć nową i poprzesadzać kwiatki. Zdjęcia brak.
Po upałach zrobiło się strasznie zimno.
Jurek układa, ja upycham piasek wokół kamieni.