Korzystając z tego, że w niedziele jesteśmy w W-wie postanowiliśmy odwiedzić Rodzinę w Otwocku. Właśnie skończyli remont kapitalny domu. Trudno sobie wyobrazić co przeżyli (zrywanie podłóg, wymiana rur, przebudowa komina, wymiana okien i sama już nie wiem co jeszcze). Powinno starczyć na długo.
Kasia rzuca palenie. Na razie trzyma się dzielnie.
Rodzinko, dziękujemy, że pomogliście nam przetrwać ten upał.
Kasia nagrillowała tyle smakołyków, że nie daliśmy rady zjeść.
Nawet altanka nas nie chroni.
Ojciec obserwuje skuteczność kuracji. Nie wyklucza pójścia w Jej ślady.
Jest totalny upał, ponad 30 stopni.
Byłam przekonana, że grillował będzie Jędruś, bo zapowiadał,
że bardzo lubi grilla. Tymczasem on lubi biesiadować w miłym gronie.
Niestety domownicy przestrzegają diety i nie udało się go zjeść do końca.
Tort dyrektorski w rękach fundatora.
Mama szczęśliwa, Jej nigdy nie jest za ciepło.
Odbyliśmy 9 kilometrową przejażdżkę rowerową z Krysią,
wróciliśmy nieżywi. Nikt nie miał siły zrobić zdjęć.