Odstawiamy Wojtusia na lotnisko. Leci na 3 miesiące do Szwajcarii na praktyki do Google'a. Dzisiaj prawie nie spałam. Za dużo wrażeń i głośno na ulicy. Wykrzykujący kibice, jacyś wariaci na głośnych motocyklach, a przed czwartą rozgadały się ptaki. Na koniec krakała jakaś szalona wrona. Bałam się nawet, że to zła wróżba. Wprawdzie na lotnisku powstał koło południa jakiś straszny bałagan, bo padł system elektroniczny, ale Wojtek zdążył już dolecieć na miejsce.
Na Euro uruchomiono połączenie kolejowe na lotnisko.
A któż to ciągnie za Wojciem walizkę?
Szybka Kolej Miejska w środku.
W uscisku mamy.
Na dworcu czekała na nas Karolinka.
Wojtuś uspokoił się, że nie musi płacić za nadbagaż.
Od nas jedzie się 25 minut.
Dekoracje na Euro.
Dumny tata.
Tata z głupawą miną.
Pożegnanie z Karolinką.
Chwila słabości.
Pa, Pa Wojtusiu, żegnaj Euro.
Dziś mecz finałowy w Kijowie.