Jurek kończy nierówny bój z terakotą.
To moje zastępcze grządki. Mama zebrała miskę fasolki.
Pietruszka wyjątkowo obrodziła.
Dosadziłam sosenkę.
A niebo, jak zwykle, zachwycające.
Zaczynają kwitnąć marcinki.
Tu posadziłam jakieś mające kwitnąć na biało krzaki
osiągające 2 metry.
Wzdłuż chodnika posiała się rudbekia.
Nasiona przyniosłam wraz z ziemią z kompostownika.
Mój nieśmiały pomysł z kamieniami
doczekał się błyskawicznej realizacji.
Moja biedna młoda trawka pokiereszowana przez nornice.
podobały mi się bardziej,ale najważniejsze, że idea została.
Ostatnie jabłka - w sumie było ich koło 30-u.
Posiałam nawet trawę.
Może wzejdzie bez podlewania przez 2 tygodnie.
Kasiu, to wierzba od Was.
Fajna z niej babeczka.
Tu nad trawką pracowałam 2 tygodnie.
Powinna już dać sobie sama radę.
Jeszcze trzeba ułożyć kamienie po bokach.
Mama je pracowicie zrywa.
Tu nieźle zarosło.
Pierwszy raz posadziłam aksamitki (wyleciały mi róże).
Okazały się bardzo wdzięcznymi i niewymagającymi kwiatkami
Maczkom spodobało się w moim bałaganie.
W "czarnoziemie" nic nie rośnie.
Wprawdzie te przymiarki, robione z moim udziałem,
Zaczynają na dobre dojrzewać maliny.
A tu trochę poprzesadzałam tawułki i jaśmin.
Ależ tu było sucho!!!
Rozsadziłam dużą trawę i dosadziłam białą.
Teraz trzeba czekać na efekt.
Z dwóch opakowań tych cudnych kwiatków
przeżyły tylko 2 cebulki.
Taras doprowadzony do porządku.
Niestety nie dał się doszorować.