Gdzieś tu mieliśmy nocleg.
W oczekiwaniu na autobus łapiemy słonko.
Karolinka ma chyba pierwszy kontakt ze słonkiem w tym roku.
Pod koniec dnia nawet się ciutek zaróżowiła.
Lucerna.
Kolejka niewąska, płyniemy ostatnim w dniu dzisiejszym statkiem.
Budynek bardzo nowoczesny. Ponieważ nie musimy stać po bilety,
obiegamy z Karolinką ten kolos dookoła.
A to dworzec po liftingu. Stąd jutro odjedzie Wojtuś do Zurichu.
Na tyłach znajduje się nowiutki buduyek Uniwersytetu Pedagogicznego.
Jak dla mnie, to architekta zainspirował nasz Dworzec Centralny.
To wyjście awaryjne.
Panorama Lucerny.
A potem pływamy po kilkuramiennym jeziorze przez 1,5 godziny.
Wokół góry i niebieska woda.
Garaż na łódki.
Trochę mi przygrzało, bo obawiałam się,
że w górach będzie zimnno. Nie było!
Jurek na chwilę zrobił sobie przerwę w robieniu zdjęć.
Będą z tego panoramki.
Jest to Jezioro Czterech Kantonów i
zawijamy kolejno do każdego z nich.
Żałuję, że się tak ciepło ubrałam.
Jest to kolejka o największym kącie nachylenia do 45 stopni.
Kontynuujemy kąpiel słoneczną.
Szkoda, że nogą nie sięgam wody.
data 2012:09:09 12:07:21
Musimy godzinę czekać na kolejkę. Kursują cztery wagoniki.
Dwa w górę i dwa w dół i mijają się w połowie trasy.
Tuż przy porcie zbudowano Centrum Sztuki.
Dlatego z tej strony prezentuje się najlepiej.
Rozmarzone dzieci.
Śpieszymy się, bo panowie ścigali już nas telefonicznie. Minuta drobne 6 zł.
Radzę powiększyć zdjęcie. Wtedy widać dziwny sprzęt,
na którym pływają ci panowie.