Już nie pamiętam kiedy byliśmy z Jurkiem na balu karnawałowym. Nawet nie sądziliśmy, ze będziemy się tak koncertowo bawić. Organizatorzy wykazali się wyjątkową znajomością preferencji towarzyskich przybyłych gości. Szczerze powiedziawszy trochę się obawiałam, że będziemy siedzieć z kompletnie nam obcymi ludźmi.
Przez chwile gościł u nas Bartek -
główny organizator naszych zacipskich imprez.
Ewa (grałyśmy razem w ręczną) to niezmordowany, dobry duszek komitetu organizacyjnego.
Żona Belmonda dowiaduje się, że to ja z Jurkiem,
przejęliśmy ich bilety do teatru.
Oczywiście nasza drużyna wygrała.
Jurek (przynajmniej tak utrzymuje) poczuł w sobie Michaela Jacksona.
Widać, że jest bardzo skupiony na choreografii.
Przy odrobinie dobrej woli
można się dopatrzeć podobieństwa.
Naprawdę, też masz kłopoty z łękotką?
Gdzie chodzisz na rehabilitację?
Jak nie taniec, to biegi indywidualne.
Nic dziwnego, że jeszcze dzisiaj nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
Tak bawił się nasz stolik.
To Gugła - jego żona.
Mój partner był pewien wygranej.
Pomyślałam, że trafił mi się mistrz świata.
Mój partner nie mógł pogodzić się z werdyktem.
A ja w życiu się tak nie uśmiałam.
Całe szczęście, że kobitka była łebska,
bo groził mi uraz kręgosłupa.
Gdyby ktoś nie rozpoznawał kroków,
wyjaśniam, że my ciągle tańczymy tango.
Adaś chwali się, że na tym zdjęciu prawidłowo trzymam chwyt G-Dur!!!
Poprawił się, że: C-Dur, nie G-Dur.
Jurek znosi smakołyki koszykarkom.
Patrzy czy nie widzę!
Najwyraźniej wiedział co lubią.
Adasiowi udało się sprzedać koledze-biznesmenowi działkę na księżycu.
Obaj panowie bardzo zadowoleni z transakcji.
Informuję go, że zostało jeszcze kilka bezpańskich gwiazd.
Adaś przekonuje, że to superokazja.
A co Hugues proponuje Jurkowi?
Gugła, ale z Ciebie czarująca kobitka.
Aż zazdrość bierze.
Panowie zadają szyku od stóp do głów.
Mrówa z Justyną nad ranem.
To osobniki, które niespecjalnie zadbały o wygląd,
To są podobno znajomi Danusi - żony Adasia.
Z Pawłem znają się od dzieciństwa. A tu całkiem przypadkowe spotkanie.
Wszyscy wyraźnie zaniepokojeni, co wymyślili dla nich organizatorzy.
Mimo, że zadbano o teksty, mam kłopoty z czytaniem.
Co ślepemu po oczach?
Obowiązywały perły i boa, a u panów białe szale i kapelusze.
Ich 4-letnia córeczka miała akurat wycinane migdałki.
Adaś szpanuje przed Justyną swoim iPodem.
Belmond z żoną okazali się czechofilami.
Dostaliśmy od nich bilety na spektakl "Gotland" wg Szczygła
w wykonaniu teatru z Ostrawy.
Agnieszka, jak zwykle, lubi szokować.
Musiałam jej dokleić sukienkę żebyśmy podziwiali wyłącznie jej nogi.
Jednak byłam w błędzie. W jednym z albumów uczestników balu
na Picassie znalazłam to zdjęcie. Jednak wykonaliśmy brawurowo promenadę.
Dostaliśmy karkołomne, zręcznościowo-szybkościowe zadanie:
podawanie balona między nogami.
Autor: Uważam, że zdjęcia sztafety są bardzo dobre - pokazują dynamikę grupy.
I to ja je zrobiłem!
Jurek się nie oszczędzał,
od poniedziałku miał załatwioną rehabilitację kolana.
Mam okazję pogadać chwilę z Justyną.
Do dzisiaj prawie się nie znałyśmy.
A tymczasem do stolika zaprosiły nas koszykarki Gosia i Hania, z którymi jeździliśmy do Sierakowa.
Przesympatyczną Agnieszkę poznałam na imprezie wrześniowej.
Niestety ciągle jeszcze nie ma odwagi
tańczyć z innymi dziewczynami.
Tomek był ambasadorem Peru.
Przy stole usadzono też Adasia z Justyną
oraz Małego Jacka, który niestety -nie mógł przyjść.
Jurek od razu odmłodniał o 30 lat.
Obowiązywały stroje stylizowane na lata XX-e.
Jury (ta pani w perłach)wykazało się dużym poczuciem humoru,
bo doszliśmy do finału nie wykonując jednego prawidłowego kroku.
ale nie przeszkadzało im to świetnie się bawić.
To zdjęcie jest dedykowane Danusi -
żonie Adasia, która nie mogła bawić się z nami.
Nasze kotyliony wylosowano do konkursu tanga.
Profesjonalny zespół śpiewa przebój "To ostatnia niedziela" przy wtórze całej sali.
Nieoceniony w kompletowaniu niezbędnych elementów ubioru
okazał się internet. Kompletny strój Adasia kosztował całe 9 euro.
Te nogi, to chyba ja zrobiłam. Jestem z nich bardzo dumna.
Ewa chyba też.
Okazało się, że miast talentu, miał plan. Rozegrał to taktycznie.
Wykonał rzut, a następnie 3-krotnie skierował, niby bezosobowo, pytanie:
"czy ktoś to widzi?", aż usłyszał od jurorki: "macie 15 punktów".
Ale to, chociaż bardzo stylowe może budzić już pewien niepokój.
Te uśmiechy nie wyglądają na wymuszone.