Gabcia z Dominiką są u nas pierwszy raz na działce od Bożego Narodzenia. Pogoda dopisała, humory takoż - było super. Udało się dużo zrobić. Wykorzystując suszę spaliliśmy wygrabione z Jurkiem i Gabrysią liście. Poodkrywałam roślinki, a Tomek przyciął tuje. Wyłażą z ziemi irysy, tulipany, Zuzie i Marcinki. Pąki kwiatowe ma ubiorek i forsycja. Nie widzę tylko krokusów. Za tydzień zrobię zdjęcia, bo teraz nie miałam czasu.
Dominika na spacerku.
Kareta Dominiki zostaje na działce. Pasażerka, już na dobre,
przesiądzie się do spacerówki.
Tomek przycina brzozę, którą kiedyś nieopatrznie
posadziłam pod drutami wysokiego napięcia.
Gabrysia w roli czarownicy na miotle.
Gabcia, chyba z godzinę, pięknie mi pomagała
i świetnie się przy tym bawiła.
Nawet śpiewała jakąś wymyśloną przez siebie piosenkę o grabieniu.
Jest strasznie sucho. Podlewam przesadzone zimą derenie.
Tomek wysprzątał i umył swój samochód.
My zastanawiamy się czy nie kupić takiego samego, tylko w innym kolorze.
Lubimy tę naszą dacię.
Za chałupą Józka wylądował balon.