Jesteśmy na działce z Mamą i Wojtkiem. To ostatnio rzadkość.
Wojtek usiłuje posuwać magisterkę.
Józek uruchomił swój rozwalający się kombajn.
Niestety zaraz potem się popsuł.
Ulubione miejsce Mamy.
Jurek remontuje piaskownicę Gabrysi.
Musiała być przeniesiona z uwagi na plac zabaw.
Rudbekia jest fantastyczna. Przetrwa nawet dużą suszę.
Ten zagon zasiał się sam.
Spóźnione śniadanie Wojtusia.
Babcia rozmawia z Wujem Jasiem.
Najwyraźniej tłumaczy mu, że złodzieje istnieją tylko w jego wyobraźni.
To codzienny rytuał.
Nasz żywopłot wygląda okazale.
To dzięki mojemu uporowi. Cięłam go kilka razy w roku.
Teraz już tę fuchę, prawie w całości, przejął Jurek.
Cukinie jak zwykle obrodziły.
Wojtek dał się namówić na strzyżenie.
Ten uśmiech, to to tylko pozory - nie zaakceptował tej fryzury.
Zupełnie nie wiem dlaczego. Po niewielkim dopracowaniu
wyglądałby jak większość piłkarzy na mundialu.
Mama jest pogromcą szczawiu.
Nic nie może się zmarnować.
To historyczna chwila - Józek z widłami na polu.
Tylko czemu stoi na baczność?