Aparat nie chce mnie słuchać i robi zdjęcie kiedy mu się podoba.
W dodatku nie zawsze chce złapać ostrość.
Gabrysia trochę naburmuszona, bo Ania schowała jej zabawkę, z którą przyszła.
Tomek łapie w pośpiechu kotleta bo dzisiaj
musi jeszcze obsłużyć jakąś imprezę, na której śpiewa.
Ania i Gabrysia wyraźnie rozmarzone. Tyle dobrych rzeczy.
Dzisiaj brat pilnował mnie
żebym robiła zdjęcia zanim opróżnimy talerze.
Co by tu jeszcze zjeść? Trudny wybór.
Frytka najwyraźniej jeszcze zbyt ciepła, ale Dominika nie może dłużej czekać.
Frytka jest w porzo.
Gabrysia ciągle jeszcze trochę naburmuszona.
Gry i zabawy w drugiej strony stołu.
Czyżby brat biegł napełnić kieliszek mamie?
No nie, mama nie wygląda na zainteresowaną.
Jędruś wyraźnie rozczarowany.
Czekam na sygnał od Jurka czy Krysia wszystko dobrze doprawiła.
Nie rozumiem czemu się uśmiecham, bo Jurkowi
najwyraźniej stanęła frytka w gardle.
Brat chyba czeka na reakcję mamy.
Czyżby obawiał się, że z jedzeniem jest coś nie tak?
Jeszcze trochę odczekam, nigdy nic nie wiadomo.
Gospodarze naradzają się czy mogą już bezpiecznie przystąpić do konsumpcji.
Niedobre? Tak myślałam, że mięso może być nieświeże.
Tomek zjadł kotleta i ma niewyraźną minę.
Gabrysia też zastanawia się czy powinna przełknąć.
Ania odważnie atakuje swoja porcję.
Może marchewka będzie smaczniejsza.
My poprzestaniemy na frytkach.
No i co teraz będzie. Jak ja przetrwam dzisiejszy koncert?
Jedz fryteczki jedz malutka - kartofelki ci nie zaszkodzą.
Ale na stole tyle kotletów....
Krysia tylko markuje jedzenie,
a Jędrek przekonuje mamę, że jedzenie jest OK.
Krysia ciągle siedzi nad pustym talerzem,
Jędruś odważył się wziąć widelec do ręki. Raz kozie śmierć.
Monika dyskretnie wyjmuje coś z ust.
Gabrysia odzyskała swoją zabawkę.
No tak wszystko jasne. Bezpieczniej będzie poczekać na ciasta.
Buraczki były smaczne, marchewki wszyscy się bali.
Kasia szuka jakiejś gry dla Gabrysi.
O jest!
Młodzież też się zorientowała post factum,
że z jedzeniem było coś nie tak.
Widać, że teraz nawet ciasta budzą w gościach obawę.
Ania Dominice na wszelki wypadek serwuje pustą łyżeczkę.
Gabrysia przez zaciśnięte zęby degustuje zebrę.
No i co siostra? Dobre?
Jest super!!!
Mogę spróbować?
Cioci Monice też smakowało.
Ania prosi Wojtka o dokładkę.
Jurek w siódmym niebie.
Co ona tam robi?
Ja też chcę grać.
No i czas zbierać się do domu.
Wojtek będzie kierowcą Ani i dzieci.
Jeszcze pożegnalne zdjęcie z braciszkiem
Lala trochę się boi Dominiki,
chociaż malutka chce się tylko z nią pobawić.
Widać, że z talerzyków wymiecione.
Trzeba trochę odpocząć.
Monika jest niepocieszona, że już więcej nie może zmieścić.
Wojtek walczy ze sobą - zjeść jeszcze, czy może jednak już dosyć?!
Wygląda na to, że wygrał sam ze sobą. Na dzisiaj dość.
Ania z niedowierzaniem patrzy na Wojtka.
A nie mówiłam, że śmietankowcowi mamy nikt się nie oprze.
I po co Ci to było?
Miny młodzieży potwierdzaja, że ciasta były super!!!
Jednak ma minę pokonanego. Z ciastem Krysi się nie wygra.
Upozowaliśmy się do małżeńskiego zdjęcia.
Kasiu, popatrz jak rodzicom śmieją się buzie do Dominiki.
Musi oswoić się z nowym otoczeniem.
Dominika jeszcze trochę wystraszona.
Młodzi Marciniacy biorą udział w akcji zapuszczania brody w listopadzie.
Kasiu, co tam mama ma na talerzu?
Z mojej perspektywy nic nie widać.
Wybraliśmy malownicze tło, ale na Kopernika wszędzie jest z tym problem.
Jakość zdjęcia pozostawia sporo do życzenia, za to jego bohaterowie....
Staram się go nie zawieść.
i ciocią. Za miesiąc spotkamy się w Borkowie.