Na śniadanie dotarli Zuzia z Mateuszem.
Gabrysia bardzo wyczekiwała na Wujka.
Nawet siedzą obok siebie.
W tym roku zrobiłam prawie 4 kg "wspaniałego" pasztetu.
Wszyscy bardzo go lubimy, ale strasznie go zasoliłam.
Na szczęście nawet dzieci jadły. Byłam pod wrażeniem.
Na obiad dojechała Krysia z Jędrkiem, którzy przywieźli Ewę.
Matej próbuje wytrawnej pigwówki Jurka.
Ja wolę słodka.
Ciasta wszystkim się udały.