Solenizantki dwoiły się i troiły między odbieraniem życzeń, | a doglądaniem specjałów w kuchni. |
Wszyscy goście przyjechali idealnie na czas. Chyba w obawie że może zbraknąć miejscówek. | Zupełnie nie rozumiem dlaczego ostentacyjnie odwracają się od sałatek. |
Wyraźnie zastanawiają się czy to już całe menu. | Nawet Mama ma przerażenie w oczach. |
Wojtek próbuje negocjować. U Karolinki widoczny jest cień nadziei, ale Mama wyraźnie zawiedziona. | Skąd ja wezmę dla niej kotleta? Nie płacz Gabciu, Mamusia ci jutro usmaży. |
Ciocia Krysia potwierdza, to co już wszyscy przeczuwali, że przeszli na wegetarianizm. | Ale o dziwo na stół wjeżdża półmisek z pieczystym. Wojtek podejrzewa, że to atrapa, ale chłopaki postanawiają spróbować. |
Mina Gabrysi mówi sama za siebie. Kotlety są prawdziwe! Zuzia woli żeby najpierw spróbował Mateusz. | Wszyscy patrzą podejrzliwie na talerze. Wojtek zdecydował się wbić widelec, ale minę ma niepewną. |
Ta część stołu też nie wie co o tym wszystkim sądzić. | Nawet do frytek podchodzą jak do jeża. |
Gabrysi wyraźnie poprawił się humor. | Tata zapewnia ją, że ciasta też będą. I były i to jakie... Tylko fotograf nawalił, bo nie doładował baterii. |
Gabrysia dostała do zabawy zestaw "małego lekarza". | Ależ ta Karolinka ma włosy! Nawet Kasia zwróciła na nie uwagę. |
Adoracja! | |
Prezent od designerów zawisł nawet w oknach, ale dokumentacji brak, bo aparat odmówił posłuszeństwa. | Może to i lepiej, bo nie będziemy zazdrościć! |